Sergio Ramos doit revenir au Real Madrid. « Garantie de paix, action pour le bien commun »

Istnieją historie, które zasługują na zdecydowanie lepsze zakończenie. Jedna z nich dotyczy związku Realu Madryt z Sergio Ramosem. Ścieżki tej dwójki powinny znów się skrzyżować. Dla wspólnego dobra.

Losy Sergio Ramosa w bieżącym okienku transferowym powinny wzbudzać spore zaskoczenie. Jeden z najlepszych obrońców w historii od wielu tygodni nie porozumiał się z żadnym klubem. Oczywiście, że mówimy już o weteranie, który znajduje się zdecydowanie bliżej niż dalej końca piłkarskiej kariery. 37-latek wciąż pozostaje jednak zawodnikiem potrafiącym wykrzesać z siebie bardzo wysoki poziom. Pod względem umiejętności prawdopodobnie przerasta on ekipy Galatasaray, Al-Ittihad czy Besiktasu, z którymi ostatnio bywa łączony. Tak naprawdę Hiszpan mógłby jeszcze chociaż przez jeden sezon występować w klubie z europejskiej czołówki. Nawet, gdyby miałby to być Real Madryt.

Plus de texte sous la vidéo

[–>

Brutalne pożegnanie

Kariera Sergio Ramosa na Santiago Bernabeu przez 15 lat układała się wzorowo. Dopiero ostatni sezon stanowił rysę na wizerunku byłego kapitana “Królewskich”. W swoim ostatnim sezonie stoper nie mógł być wartościowym elementem drużyny. Nawracające kwestie zdrowotne sprawiły, że miał on gigantyczny problem z rozegraniem kilku meczów z rzędu. Jedna absencja goniła drugą, a druga pierwszą. W dodatku kiedy już pojawiał się na murawie, to nie przypominał topowego piłkarza, a raczej jego wyblakły cień.

Co więcej, jego regres sportowy zbiegł się w czasie z informacjami na temat naderwania dotąd nieskazitelnych relacji z klubem. Obie strony podzieliła kwestia prolongaty, która w rzeczywistości nigdy nie doszła do skutku. Najpierw hiszpańskie media donosiły, że Real nie chce zgodzić się na dwuletni kontrakt, którego domagał się Ramos. Następnie miał on ustąpić w kwestii długości umowy, ale wtedy zaczęły się nieporozumienia związane z wysokością pensji. Kiedy już obrońca przystał na proponowane warunki, dostał informację zwrotną, że oferta wygasła, a tam są drzwi wyjściowe. Piękna opowieść zakończyła się brzydkim, smutnym i zbyt nagłym epilogiem.

Nigdy nie chciałem opuszczać Realu Madryt. Moim celem było pozostanie w klubie. W ostatnich miesiącach klub złożył mi ofertę z niższą pensją i podczas ostatnich rozmów zaakceptowałem ją. Usłyszałem jednak, że propozycja miała termin ważności, o czym nie wiedziałem. Oferta nie była już aktualna. Może źle to zrozumiałem lub źle zinterpretowałem. To jedna z najtrudniejszych chwil w moim życiu. Zawsze będę nosił Real w sercu – powiedział Ramos podczas pożegnalnej konferencji prasowej.

Kocham Ramosa jak syna, jego pożegnanie było dla mnie bardzo trudne. Zaoferowaliśmy mu kontrakt, daliśmy deadline, ale nie zaakceptował oferty, myślał o innych rzeczach, a życie toczy się dalej. Na pewno pozostanie jednak legendą Realu Madryt, to jego dom – stwierdził z kolei Florentino Perez na łamach « El Transistor ».

Zarówno piłkarz, jak i prezes Realu pewnie czuli wewnętrznie, że moment rozstania powinien nastąpić o wiele później. Kwestie prywatnej dumy połączone z surową biurokracją sprawiły, że obaj unieśli się honorem i postanowili po raz ostatni podać sobie dłonie. Po upływie dwóch lat można jednak zadać sobie pytanie, czy na pewno tamto pożegnanie było tym definitywnym? Na obecną chwilę powrót Ramosa byłby nie tylko triumfem sentymentów, ale przede wszystkim wartością dodaną dla ekipy prowadzonej przez Carlo Ancelottiego.

[–>

Wiecznie młody

Ramos opuszczał stolicę Hiszpanii jako zawodnik trapiony kontuzjami, któremu wróżono powolne dogorywanie w PSG. Jego początki w Ligue 1 niestety również były naznaczone różnorakimi urazami. W końcu wychowanek Sevilli zwalczył jednak problemy zdrowotne i wrócił na pułap, do którego przyzwyczaił nas przez dekady. Poprzedni sezon stanowił pasmo naprawdę solidnych występów doświadczonego defensora. W lidzei na arenie europejskiej udowadniał, że wciąż ma bardzo wiele do zaoferowania.

[–>

W minionych rozgrywkach Ramos wyrósł na jednego z bezdyskusyjnych liderów paryskiej ekipy. Wystąpił aż w 45 meczach, z czego w 36 w pełnym wymiarze czasowym. Od startu sezonu 2022/23 jedynie Rodri, Dani Parejo i Martin Zubimendi mieli w nogach więcej minut od 37-latka, licząc hiszpańskich zawodników. To już nie był ten piłkarz, który po dwóch spotkaniach potrzebował tygodniowej regeneracji przez przeciążenie mięśniowe lub inne dyskomforty. Praktycznie co trzy dni stoper wychodził na murawę i grał co najmniej poprawnie, a momentami wręcz bardzo dobrze.

Portal “Whoscored” wyliczył, że w poprzednim sezonie Ramos wykręcił 94,9% celności podań, co stanowiło drugi najlepszy wynik w pięciu topowych ligach. Do tego dokładał średnio 3,8 udanej interwencji defensywnej na mecz, skuteczność przerzutów na poziomie ponad 75% i równie wysoki wskaźnik wygranych pojedynków powietrznych. Medialna uwaga skupiała się na poczynaniach tercetu Neymar – Mbappe – Messi, ale za ich plecami operował fantastycznie spisujący się szef defensywy. Można jedynie gdybać, czy podopiecznym Christophe’a Galtiera udałoby się wygrać ligę bez takiej ostoi w tyłach.

[–>

Potrzeba matką wynalazków

Mimo udanego sezonu Ramos nie podpisał z PSG nowego kontraktu. Ostatnie tygodnie dobitnie pokazały, że mistrzowie Francji chcieli rozpocząć nowy rozdział i najchętniej pozbyliby się w tym celu wszystkich graczy powyżej 30. roku życia. Przejście Hiszpana na tymczasowe bezrobocie zbiegło się w czasie z fatalnymi informacjami płynącymi z Madrytu. Już w pierwszej kolejce La Ligi Eder Militao doznał zerwania więzadła krzyżowego w lewym kolanie. Nie można wykluczyć, że w tym sezonie Brazylijczyka już nie ujrzymy na murawie. I kto wie, czy najlepszym chwilowym następcą 25-latka nie byłby jego boiskowy mentor.

Szkoda, że Sergio od nas odszedł, ponieważ był niezwykłym członkiem zespołu. To żywa legenda, bardzo wiele się od niego nauczyłem, gra u jego boku była przyjemnością – mówił dwa lata temu Militao, cytowany przez dziennik « Marca ».

Gdyby 37-latek wrócił na Santiago Bernabeu, Real zyskałby jednocześnie legendę, przywódcę grupy, ale także świetnego piłkarza. Jako gracz PSG dał on do zrozumienia, że jeszcze nie powiedział w futbolu ostatniego słowa. A “Królewscy” wiele ryzykują, podchodząc do sezonu z zaledwie trzema nominalnymi stoperami. Jeśli jeszcze jeden środkowy obrońca, odpukać, wypadnie z gry, pierwszym zmiennikiem stanie się 20-letni Marvel, który jeszcze nie zadebiutował w seniorskiej piłce. Z kolei Ramos byłby gwarancją spokoju i polisą ubezpieczeniową. Nie musiałby nagle wygryźć ze składu Davida Alaby czy Antonio Ruedigera, ale wystarczyłoby, żeby został solidną alternatywą, asem w rękawie. Do końca sezonu wicemistrzowie Hiszpanii rozegrają przecież jeszcze prawie 60 spotkań, więc to praktycznie nierealne, aby móc tego dokonać z trzema zdrowymi stoperami.

[–>

Klub tak naprawdę nic by nie stracił, oferując Ramosowi możliwość ponownego przywdziania barw “Los Blancos”. Podczas pożegnania sam Florentino Perez zaznaczył, że Santiago Bernabeu pozostanie domem stopera, co można było odebrać jako wyraz kurtuazji, lecz także pozostawienie niedomkniętej furtki. Teraz mógł nadejść czas, aby ją otworzyć i ponownie powitać w progach prawdopodobnie najlepszego defensora w historii madryckiego zespołu.

Romantyczny scenariusz niestety nie idzie w parze z najświeższymi informacjami, które przewijają się w mediach. Według niedawnych doniesień raczej miał on kontynuować karierę nie w Realu, a najpierw w Al-Ittihad, a później w Besiktasie. O zaawansowanych negocjacjach z tym drugim klubem doniósł Santi Aouna z portalu “Footmercato”. Niedługo potem Turcy wydali jednak komunikat, ogłaszając, że nie doszli do porozumienia z byłym mistrzem świata i Europy. Gra pozostaje otwarta, choć na razie nie wygląda na to, aby 37-latek miał znów zawitać na Bernabeu. Na pewno ewentualny transfer do Turcji czy Arabii Saudyjskiej trzeba by za to odebrać jako smutną wiadomość. A to głównie dlatego, że nieprzerwanie jest on zawodnikiem, który byłby wartościową opcją w zespole z europejskiej czołówki. Okoliczności sprawiły, że Real potrzebuje stopera, a Ramos musi znaleźć nowy klub. Ponowna współpraca przyniosłaby pewne korzyści każdej ze stron. Czy to się wydarzy? Być może nie. Ale świat futbolu widział już nie takie powroty. W tym konkretnym przypadku wszystkie elementy układanki składają się w całość, która stanowiłaby piękne zwieńczenie wciąż niedokończonej historii.

Josée Perreault

"Introverti certifié. Fanatique d'Internet dévoué. Troublemaker subtilement charmant. Penseur."

Laisser un commentaire

Votre adresse e-mail ne sera pas publiée. Les champs obligatoires sont indiqués avec *